Crowdfunding i preordery zepsuły rynek. Podobnie jak płacenie horrendalnej kasy za DLC i granie w gry pay2win z mikrotranzakcjami. Głosujemy portfelami panowie.
ktoś nie ma hajsu na grę, a ma pomysł, może i dobry, to niech sobie go ma. Chce zarobić hajs i zrobić grę, niech wyłoży kasę i tą grę zrobi, ewentualnie znajdzie sobie wydawcę.
Przestałem też grać w early access, bety i alfy. Developerzy to lenie, nie chce im się dobrze gier robić, a firmy to cwaniaki oszczędzający na beta testerach. Ja do tego ręki przykładał nie będę, choćbym miał grać w chińczyka lub warcaby finalnie.
Jakże uproszczony, dziecięco naiwny wręcz światopogląd. Pozwolę sobie w punktach skomentować.
1. "Horrendalna kasa za DLC"
Zrobienie gry kosztuje a pieniądze nie rosną na drzewach. W jaki sposób wyobrażasz sobie model biznesowy stuosobowego studia? Wypuszczamy Elite 1.0 i zamykamy drzwi? No nie, oczywiście że otwieramy nowy projekt DLC i dodajemy zawartości do gry, za którą chcemy potem kasę. Jako zapłaty za naszą pracę. Można to robić jak FDev i oferować gruszki na wierzbie z góry, można to robić jak CDPR i wydać DLC które znacząco rozbudują rozgrywkę za cenę niższą niż podstawowa cena gry. Zresztą nawet jakby kosztowały tyle co gra (~140zł w pl na premierze), też nie miałbym z tym problemu, bo to CDPR i mają moje zaufanie. A Cyberpunka preorderuję jak się tylko pojawi oferta. Bo to CDPR i mają moje zaufanie.
To nie DLC jako takie są złe, to kiepskie DLC które ludzie i tak kupują są złe. Przykład - Destiny 2 DLCki z pierwszego sezonu które są copypastą z dodanymi kilkoma cutscenkami, zabawy na 2h. To jeszcze nie byłoby problemem, problemem był fakt że one kosztowały fortunę. I problemem byli ludzie którzy to kupili w ciemno.
2. Crowdfunding zepsuł rynek.
Bzdura. Crowdfunding daje komuś możliwość rozwijania pomysłu, na który nikt "poważny" nie dałby mu pieniędzy. Oczywiście pojawiają się rozmaitej maści naciągacze, którzy potem wypuszczają minimalny produkt byle tylko nie podpaść pod klauzule zwrotu pieniędzy. Niestety oszuści są wszędzie, trzeba uważać co się wspiera. Pimax był kickstarterem, na ten przykład. Jeśli chodzi o SC, to moim zdaniem ten projekt przerósł jego kierownika - Robertsa. A potem machina ruszyła... Były błędne decyzje, katastrofy w stylu assety w złej skali itepe. Ale jak się ma pieniądze do palenia, to się takie błędy przeżywa.
3. Mikrotransakcje są złe
Nie, mikrotransakcje nie są złe jeśli są zrobione w sposób który uzupełnia grę - np. dodatki typu skórki itepe. Sensownie zrobione mogą być dodatkowym dochodem dla firmy. Nie rozumiem świętego oburzenia na mikrotransakcje per se. Rozumiem święte oburzenie na pay2win i takie gry omijam szerokim łukiem. Jeśli za kasę kupuję broń którą rozwalam wszystkich którzy tej samej broni nie kupią, to są to złe mikrotransakcje. Jeśli za kasę kupuję kapelusz do Team Fortress albo vibrant colour pack do Imperial Cuttera to zaspokajam zachciankę która nikomu naokoło gry nie zepsuje.
4. Devsi są leniwi a firmy skąpią na QA.
$deity miej łaskę bo nie wie co mówi... Zwykle nie znajdziesz człowieka bardziej krytycznego względem swojego kodu niż jego autor. Pomijam zadufane w sobie i przekonane o swojej nieomylności jednostki, bo to są zwykle słabi developerzy. Po prostu nad developerami musi stać ktoś z batem (wydawca lub szef), bo inaczej dopieszczali by kod w kółko macieju zamiast programować kolejne ficzury. A że często-gęsto w grę wchodzi giełda i inwestorzy (w przypadku dużych studio) to zawsze chcą wincyj i wincyj piniędzy! Co się kończy cięciem gdzie? A no na jakości bo trzeba produkować wincyj i wincyj, szybcij i szybcij, a nie podoba się to wypad. Tego właśnie chciał uniknąć Roberts... i... przegiął w drugą stronę.
5. Early access jest ba.
Early access wcale nie jest ba pod kilkoma warunkami. Po pierwsze oczekuję że skoro gra jest w EA to będzie kosztować odpowiednio mniej, biorąc pod uwagę jej stan. I tak się często dzieje. Subnautica zaczynała jako EA. Po drugie oczekuję że devi będą rozwijać projekt a nie trzymać go wiecznie w EA i po pierwszym skoku na kasę olać sprawę. Po trzecie nie oczekuję od EA że będzie w pełni zreleasowanym produktem bo to nierozsądne. Niemniej jednak wolę sobie popykać w takiego Heliona czy Pulsar: Lost Colony niż sobie w nie nie pograć. Może i warcaby mniej bugowate, ja tam wolę kosmos. Po czwarte należy się przyjrzeć przed zakupem w jakim stanie jest gra i co my tak naprawdę kupujemy.
6. Bety i alfy ssą i nie będę w nie grał.
Tego typu testy oferują możliwość przetestowania produktu na żywym organiźmie, czego nie będziesz w stanie zasymulować w środowisku testowym. Po prostu nie, jest to prawie niemożliwe a co za tym idzie zbyt drogie. Poza tym niektórych rzeczy nie przetestujesz w środowisku testowym, bo potrzebują danych produkcyjnych których zreplikowanie jest zbyt kosztowne... A jako bonus możesz sobie pograć w grę przed premierą i wyrobić sobie opinię czy ją kupować czy nie.