Elite Dangerous - luźna dyskusja.

Ja kupuję to co mi się podoba takie jakie jest, bez otoczki, obiecanek i bajek. W Star Citizena pograłem na darmolotach, spodobało mi się i kupiłem pakiet startowy, godząc się na ryzyko i będąc w pełni władz umysłowych.. chyba ;-)
Ogólnie masz rację, ale nie można wrzucać wszystkiego do jednego worka. Gdyby nie preordery i early access, wiele projektów nigdy by nie powstało, choćby wszystkie te mniej komercyjne, niszowe. Żaden inwestor nie wyłoży na to kasy, za mała skala. W takim DCSie z pełną premedytacją kupuję moduły w early access, jeśli spodobają mi się poprzednie moduły danej firmy, nawet jeśli taki moduł aktualnie do niczego nie jest mi potrzebny. Traktuję to jako formę uznania dla twórców. Tam DEVsi to pasjonaci, lepiej by zarobili robiąc pewnie cokolwiek innego w branży gier. Sama instrukcja danego samolotu to czasami ponad 500 stron, a weź to wszystko oklep i spraw, żeby działało, a model dobrze wyglądał. Na koniec sprzeda się w śmiesznej liczbie egzemplarzy, porównując z grami dla masowego odbiorcy.
 
Last edited:
Crowdfunding i preordery zepsuły rynek. Podobnie jak płacenie horrendalnej kasy za DLC i granie w gry pay2win z mikrotranzakcjami. Głosujemy portfelami panowie.

ktoś nie ma hajsu na grę, a ma pomysł, może i dobry, to niech sobie go ma. Chce zarobić hajs i zrobić grę, niech wyłoży kasę i tą grę zrobi, ewentualnie znajdzie sobie wydawcę.
Przestałem też grać w early access, bety i alfy. Developerzy to lenie, nie chce im się dobrze gier robić, a firmy to cwaniaki oszczędzający na beta testerach. Ja do tego ręki przykładał nie będę, choćbym miał grać w chińczyka lub warcaby finalnie.

Jakże uproszczony, dziecięco naiwny wręcz światopogląd. Pozwolę sobie w punktach skomentować.

1. "Horrendalna kasa za DLC"

Zrobienie gry kosztuje a pieniądze nie rosną na drzewach. W jaki sposób wyobrażasz sobie model biznesowy stuosobowego studia? Wypuszczamy Elite 1.0 i zamykamy drzwi? No nie, oczywiście że otwieramy nowy projekt DLC i dodajemy zawartości do gry, za którą chcemy potem kasę. Jako zapłaty za naszą pracę. Można to robić jak FDev i oferować gruszki na wierzbie z góry, można to robić jak CDPR i wydać DLC które znacząco rozbudują rozgrywkę za cenę niższą niż podstawowa cena gry. Zresztą nawet jakby kosztowały tyle co gra (~140zł w pl na premierze), też nie miałbym z tym problemu, bo to CDPR i mają moje zaufanie. A Cyberpunka preorderuję jak się tylko pojawi oferta. Bo to CDPR i mają moje zaufanie.

To nie DLC jako takie są złe, to kiepskie DLC które ludzie i tak kupują są złe. Przykład - Destiny 2 DLCki z pierwszego sezonu które są copypastą z dodanymi kilkoma cutscenkami, zabawy na 2h. To jeszcze nie byłoby problemem, problemem był fakt że one kosztowały fortunę. I problemem byli ludzie którzy to kupili w ciemno.

2. Crowdfunding zepsuł rynek.

Bzdura. Crowdfunding daje komuś możliwość rozwijania pomysłu, na który nikt "poważny" nie dałby mu pieniędzy. Oczywiście pojawiają się rozmaitej maści naciągacze, którzy potem wypuszczają minimalny produkt byle tylko nie podpaść pod klauzule zwrotu pieniędzy. Niestety oszuści są wszędzie, trzeba uważać co się wspiera. Pimax był kickstarterem, na ten przykład. Jeśli chodzi o SC, to moim zdaniem ten projekt przerósł jego kierownika - Robertsa. A potem machina ruszyła... Były błędne decyzje, katastrofy w stylu assety w złej skali itepe. Ale jak się ma pieniądze do palenia, to się takie błędy przeżywa.

3. Mikrotransakcje są złe

Nie, mikrotransakcje nie są złe jeśli są zrobione w sposób który uzupełnia grę - np. dodatki typu skórki itepe. Sensownie zrobione mogą być dodatkowym dochodem dla firmy. Nie rozumiem świętego oburzenia na mikrotransakcje per se. Rozumiem święte oburzenie na pay2win i takie gry omijam szerokim łukiem. Jeśli za kasę kupuję broń którą rozwalam wszystkich którzy tej samej broni nie kupią, to są to złe mikrotransakcje. Jeśli za kasę kupuję kapelusz do Team Fortress albo vibrant colour pack do Imperial Cuttera to zaspokajam zachciankę która nikomu naokoło gry nie zepsuje.

4. Devsi są leniwi a firmy skąpią na QA.

$deity miej łaskę bo nie wie co mówi... Zwykle nie znajdziesz człowieka bardziej krytycznego względem swojego kodu niż jego autor. Pomijam zadufane w sobie i przekonane o swojej nieomylności jednostki, bo to są zwykle słabi developerzy. Po prostu nad developerami musi stać ktoś z batem (wydawca lub szef), bo inaczej dopieszczali by kod w kółko macieju zamiast programować kolejne ficzury. A że często-gęsto w grę wchodzi giełda i inwestorzy (w przypadku dużych studio) to zawsze chcą wincyj i wincyj piniędzy! Co się kończy cięciem gdzie? A no na jakości bo trzeba produkować wincyj i wincyj, szybcij i szybcij, a nie podoba się to wypad. Tego właśnie chciał uniknąć Roberts... i... przegiął w drugą stronę.

5. Early access jest ba.

Early access wcale nie jest ba pod kilkoma warunkami. Po pierwsze oczekuję że skoro gra jest w EA to będzie kosztować odpowiednio mniej, biorąc pod uwagę jej stan. I tak się często dzieje. Subnautica zaczynała jako EA. Po drugie oczekuję że devi będą rozwijać projekt a nie trzymać go wiecznie w EA i po pierwszym skoku na kasę olać sprawę. Po trzecie nie oczekuję od EA że będzie w pełni zreleasowanym produktem bo to nierozsądne. Niemniej jednak wolę sobie popykać w takiego Heliona czy Pulsar: Lost Colony niż sobie w nie nie pograć. Może i warcaby mniej bugowate, ja tam wolę kosmos. Po czwarte należy się przyjrzeć przed zakupem w jakim stanie jest gra i co my tak naprawdę kupujemy.

6. Bety i alfy ssą i nie będę w nie grał.
Tego typu testy oferują możliwość przetestowania produktu na żywym organiźmie, czego nie będziesz w stanie zasymulować w środowisku testowym. Po prostu nie, jest to prawie niemożliwe a co za tym idzie zbyt drogie. Poza tym niektórych rzeczy nie przetestujesz w środowisku testowym, bo potrzebują danych produkcyjnych których zreplikowanie jest zbyt kosztowne... A jako bonus możesz sobie pograć w grę przed premierą i wyrobić sobie opinię czy ją kupować czy nie.
 
Byłem na tym etapie myślenia.
Kolejny etap to odrzut niskiej jakości produktów robionych przez niedouczonych leni, zarządzanych przez kogoś komu się wydaje że ma pomysł, wydaje mu sięże dobry, ale jakoś w życiu jego pomysły nie przyniosły mu hajsu potrzebmego do realizacji kolejnego pomysłu. Etap, który wyjaśniłem.

Ktoś duży jest duży, bo podejmuje słuszne biznesowe decyzje i nie da się byle komu zrobić w bambuko, natomiast tłum karmiony marzeniami i obiecankami, da się. Historia wiele razy to pokazala, często dość boleśnie.

Kiedyś soft był lepszej jakości, sprzedawany inaczej. I to było lepsze dla mnie, konsumenta. I też kto miał zarobić, to zarobił.
Gry robili goście pasjonujący się tym, samouki, często po matfizie, a nie absolwenci socjologii transgenderowej po miesięcznym kursie javy.
 
Last edited:
Kiedyś soft był lepszej jakości, sprzedawany inaczej. I to było lepsze dla mnie, konsumenta. I też kto miał zarobić, to zarobił.
Gry robili goście pasjonujący się tym, samouki, często po matfizie, a nie absolwenci socjologii transgenderowej po miesięcznym kursie javy.

Drzewiej było lepiej? Było... inaczej.

Internet był w powijakach, więc trzeba było wypuszczać soft który był w miarę gotowy - bo po prostu nie było jak wypuścić patchy. Dodatkowo złożoność softu była sporo mniejsza, można było grę wydać w 3 osoby - grafik, muzyk, programista. Miało to też swoją cenę w postaci czasu jaki był potrzebny na wydanie gotowego produktu. Produkcje "AAA" zajmowały sporo więcej czasu niż popierdułki w stylu pacmana (choć pacman i rodzeństwo miało wiele więcej wspólnego z inżynierią elektroniki niż z programowaniem). W mocno konkurencyjnym środowisku jakie mamy teraz mogłoby to oznaczać klapę i upadek firmy, zwłaszcza jeśli zrzyna od innych zamiast zaproponować coś świeżego - po prostu rynek wyprzedzi.

Roli wykształcenia też bym nie przeceniał; po prostu trzeba być pasjonatem tak jak napisałeś a nie próbować zrobić grę na podstawie kursu obsługi Unity. W trakcie już 18 lat pracy w IT spotkałem sporo utalentowanych osób po technikum lub liceum którzy potem podjęli pracę i nie mieli wyższego wykształcenia. Zwykle byli to wymiatacze którzy naprawdę ciężką pracą doszli tam gdzie są obecnie. No ale to trzeba chcieć.

A co do zarządzania i decyzji... Kiedyś czytałem ciekawe badania na ten temat. Ponoć najbardziej skuteczni CEO to byli ludzie którzy nie wahali się przy podejmowaniu decyzji. Szybkie i twarde sterowanie pozwalało im nawet w niesprzyjających warunkach wyprowadzić firmę na szerokie wody. Często gęsto nie chodziło nawet o zarządzanie per se, tylko to że jedna z takich odważnych decyzji okazywała się sukcesem i wyniosła firmę na szczyty. Taki trochę silikonowy dziki zachód. Teraz mamy nieco inną sytuację, na rynku są bardzo duzi gracze z olbrzymim kapitałem który pozwala im na wypuszczanie gniotów bo nie ma nad nimi widma klęski - i mamy kolejne battlefieldy, fify i inne cody robione od sztancy z zerową innowacyjnością a czasem nawet regresem, o czym wspomina artykuł na wikipedii o produkcjach AAA.

Ciekawy punkt widzenia tutaj:
[video=youtube;nPJ50zIn9Fs]https://www.youtube.com/watch?v=nPJ50zIn9Fs[/video]
i ja się z gościem zgadzam. Myślę że zaobserwujemy jakiś rodzaj "krachu" w gamedevie, bo tylko to się może stać jeśli o produkcjach dla graczy decydują ludzie którzy grali jedynie w... golfa przy rozmowach biznesowych. To się właśnie dzieje z blizzardem odkąd połączyli się z activision. Z firmy która była prowadzona "przez graczy dla graczy" zmienili się w... no właśnie nie wiem co, ale activision daje im teraz roczną pensję byle by się zwolnili z pracy a program premii od obrotów ucięto. Ciekawe dlaczego... hmm... czy może dlatego że zamiast robić diablo 4 na które wszyscy wierni fani czekają i preorderowaliby natchmiast w dniu ogłoszenia preorderów to pracują nad Diablo Immortal na komórki bo to się sprzeda na chińskim rynku? Cóż, widocznie zabrakło osoby która by powiedziała "czy was wszystkich po...kręciło, jakie mobile, jakie ogłaszanie tego na blizzconie który jest świętem pecetowców?". No ale jak o tym decydują panowie akcjonariusze z zarządu którzy grają jedynie w golfa lub tenisa, to cóż. Mamy to co mamy. Skoro firmy takie jak EA czy Activision (które kiedyś były synonimem dobrych gier; ja pamiętam te czasy i większość z Was pewnie też) zupełnie zapomniały gdzie są ich korzenie i stały się maszynkami do wypluwania pieniędzy i zadowalania akcjonariuszy a nie klientów to czemu się dziwić że klient ma już dość karmienia go kupą i się buntuje?

Mnie tam ich nie żal, zresztą oni mają tak olbrzymie zasoby że przetrwają choćby potop. Ale być może spadające profity przekonają kogoś na górze że nie tędy droga. Nawet uwielbiany przez graczy Blizzard ma problemy. I tu głosowałbym właśnie portfelem - jeśli chcecie mi sprzedać kolejną kopię dajmy na to skyrima, to musicie się bardzo dobrze postarać, na pewno nie tak jak z Fallout 76. Musi tam być coś co będzie warte moich pieniędzy inaczej po prostu nie kupię crapu, chyba że na solidnej przecenie. W takich ciężkich chwilach backlog jest błogosławieństwem :)

Natomiast chętnie dam szansę ciekawemu Early Access (którym była Subnautica np.), jeśli mimo bugów jest świetną zabawą, zwłaszcza w VR. Przyglądam się też Osiris New Dawn, ale oni coś zamulali, choć ostatnio ponoć jakiś update był, muszę obadać po powrocie do domu.
 
Krach ogólnie w 'devie'. Nie tylko gier się problem tyczy, ale ogólnie jakości programistów. Wydawało by się że np Symantec, Microsoft, VMWare to filmy robiace dobry soft.
I tak było, w przeszłości, teraz wraz z każdą aktualizacją wchodzą błędy które destabilizują prace ich klientów. Głupie poprawki security robią mase problemów - dlaczego - bo jednym leniom się nie chce robić, inni oszczędzają z kolei na testach, puszczając gnioty do klientów.
 
O jak odległą przyszłość chodzi? Microsoft to firma, która wydała takie arcydzieła programistyczne jak Windows ME, Windows 98 i inne parodie systemów operacyjnych, w których krytyczne błędy nigdy nie zostały poprawione. Przy tym obecne są stabilne jak skała :)
 
Np Windows NT czy Win 2000. Win 98 czy ME też nie były złe same w sobie, generalnie był to wczesny produkt, który musiał łączyć wczesne konstrukcje sprzętu z jego różnorodnością.

Odnośnie gier - wszyscy się śmieją z ówczesnego Daggerfalla, nazywając go Buggerfallem. Zaryzykuję stwierdzenie że ten Buggerfall, ma mniej błedów niż cokolwiek co dziś jest wydawane.

Kiedyś nie było tak, że poprawkę możesz rozdystrybuować w chwilę. Soft musiał być stabilny, ponieważ jakakolwiek dystrybucja odbywała się na dyskietkach 1.44 MB lub łączach 64kBps.
Teraz miesięczny security update, który ma stabilność co najwyżej reaktora w Czernobylu, waży ok 1,5 GB. Podobnie ma się z grami, czy tymi durnymi aplikacjami androidowymi. Co chwila wpada 1 GB na telefon. Serio? Nie da się tego normalnie napisać?
Kiedyś wychodziła gra, była grywalna, po pół roku wychodził patch 1.01 który ważył może 15 MB i wprowadzał jakieś dobre poprawki, raczej w balansie niż w grze.
Teraz wychodzi tytuł AAA, czy taki dodatek do Elite, i dopiero po dwóch tygodniach, jest sens do tego siadać.
 
Last edited:
Np Windows NT czy Win 2000. Win 98 czy ME też nie były złe same w sobie, generalnie był to wczesny produkt, który musiał łączyć wczesne konstrukcje sprzętu z jego różnorodnością.

z tym ME to przesadziles :D miales okazje instalowac SDI na tym czyms? :D


ja to widze w taki sposob: kiedys hype na gre zaczynal sie gdy ogladalem prawie gotowy produkt i goscie z Gamblera (az sie lezka zakrecila) umiescili recenzje razem z kodami.
teraz to samo zaczynamy na etapie planowania gry i im dluzej czekamy tym wieksze mamy oczekiwania, zespol marketingu i reklamy dodaje swoje 4grosze, do tego developer obiecuje palace na jakiejs greckiej wyspie za 10PLN+vat+akcyza+klimatyczne i na koncu dostajemy drogi produkt ktorego grywalnosc i bugowstwo odbiega od tego czego oczekiwali gracze

owszem punktu widzenia programistow grafikow itp nie znam ale jako konsument prawie gotowego produktu moge nie grac w gre czekajac az naprawia, grac w gre czekajac az naprawia lub isc do konkurencji ktora pewnie i tak wyda produkt przy ktorym dwie poprzednie opcje beda rownie sensowne

wyglada na to ze trzeba zrobic jak zolte kamizelki lub/i policja, logoiwac sie przegladac co chwile mission board i pozwalac by dolary lecialy za kazdym razem do Amazona nic nie robiac w grze.
(zart, raczej nikt nie bedzie tak robil poza mna)
 
Pragnę tylko dodać że ten piep... reaktor w Czarnobylu był bardzo stabilny, tylko ruskie testowali coś "na produkcji" z typowym ruskim poszanowaniem procedur bezpieczeństwa. I przez tych półgłówków nie mamy teraz elektrowni w żarnowcu i napromieniowane pokolenie które łykało płyn lugola. Sama elektrownia nie była groźna, tylko makaki które ktoś tam przez pomyłkę wpuścił :/ Oraz że tam nie było żadnego wybuchu nuklearnego jak z kolei krajowe makaki sądzą, tylko eksplozja pary wodnej pod ciśnieniem która wyrzuciła obłoki syfu w powietrze...

Ja tam Windows 98SE miło wspominam. Wersja SE poprawiła większość problemów 98. Potem była katastrofa zwana Millenium - zupełnie jak pluskwa milenijna ;-) Ogólnie microsoft wypuszał sinusoidą 3.1 ok 98 zło, 98SE ok, Me zło, XP ok, Vista zło, W7 ok, 8 zło, 10 hmmmmmmm :D

A co do rozmiarów to w przypadku androida to jest chyba narzut javy, nie uwierzę że ktoś naklepał gigabajt kodu. Tam też zwykle są assety, grafiki, filmiki, biblioteki zlinkowane itepe itede... I tak, złożoność softu jest już na takim poziomie iż pojedynczy dev tego nie ogarnie, BA, pojedynczy zespół tego nie ogarnie. Jest tego po prostu zbyt dużo żeby to ogarnąć. A jak chcecie poczytać o PRAWDZIWYM KOSZMARZE to polecam to:
https://news.ycombinator.com/item?id=18442941
Tylko dla czytelników o mocnych nerwach!
Także Kyoku mylisz się z leniwymi devami i leniwymi QA... to jest po prostu zbyt złożone żeby to ogarnąć, więc się łata "byle działało i wywalało się co pół godziny a nie co 5 minut"... ne ale takie czasy.

wyglada na to ze trzeba zrobic jak zolte kamizelki lub/i policja, logoiwac sie przegladac co chwile mission board i pozwalac by dolary lecialy za kazdym razem do Amazona nic nie robiac w grze.

PS: pfffft Gambler... TOP SECRET albo SECRET SERVICE :p
(zart, raczej nikt nie bedzie tak robil poza mna)

Zmartwię Cię, jak pamiętam szkolenie z amazon web services robione przez samego amazona to tam płacisz za czas życia serwera i jego konfigurację sprzętową, także jak chcesz "protestować" to po prostu nie graj ;-) Przepustowość oidp jest tam założona w planie cenowym i tyle, powyżej nie pójdzie - czyli jedynie będziesz kolegom "utrudniał życie" ;-)
 
Zmartwię Cię, jak pamiętam szkolenie z amazon web services robione przez samego amazona to tam płacisz za czas życia serwera i jego konfigurację sprzętową, także jak chcesz "protestować" to po prostu nie graj ;-) Przepustowość oidp jest tam założona w planie cenowym i tyle, powyżej nie pójdzie - czyli jedynie będziesz kolegom "utrudniał życie" ;-)


zmartwie Cie, takie protesty najczesciej projektowane sa zeby utrudnic zycie tym ktorzy nie maja z tym nic wspolnego. jezeli opinia publiczna zauwazy ze przez takie osoby ich mozliwosci prowadzenia normalnegop zycia beda utrudnione to w duzej czesci dolaczy do protestujacych by uzyskali co maja na sloganach by protest sie zakonczyl jak najszybciej
dlatego pacjenci popieraja pielegniarki

prosil bym tez o poprawne cytowanie moich wypowiedzi

'PS: pfffft Gambler... TOP SECRET albo SECRET SERVICE ' tego nie napisalem a jest zacytowane z mojego posta
 
to mam jeszcze pytanie do znawcow tematu

jesli frontier jako firma jest nastawiony na zysk a czesciowo mozna zwiekszyc zysk minimalizujac koszty to dla nich nie bylo by lepiej by trzymac ludzi zainteresowanych gra na tyle by kupowali dodatki i inne pierdoly w sklepie ale nie na tyle by za duzo grali?

jesli tak jest ze przepustowosc jest uzalezniona od planu i zaloze sie ze co jakis czas moga renegocjowac umowe to zmniejszanie ilosci graczy moze byc dla nich dobre


tylko glosno mysle nie krzyczcie na mnie odrazu ze tak nie moze byc bo jak wspominalem wczesniej specem w temacie nie jestem
 
Także Kyoku mylisz się z leniwymi devami i leniwymi QA... to jest po prostu zbyt złożone żeby to ogarnąć, więc się łata "byle działało i wywalało się co pół godziny a nie co 5 minut"... ne ale takie czasy.

Ani trochę bardziej niż było, co więcej, są łatwe i przyjemne narzędzia, umożliwiające dobry debbuging. To nie jest jakaś czarna magia.

Chodzi mi o to że co drugi dzień mi spada gigabajt. Gigabajt aktualizacji które NIC dosłownie nie zmieniają w aplikacjach. Trzeba co drugi dzień walić nową nic nie wnoszącą wersję? serio?
 
Last edited:
Moim zdaniem kolega @StarLightPL dobrze prawi w kwestiach biznesowych. Ludzie często zapominają o tym, że główną motywacją firm, jest kasa. Nie oznacza to (tylko) dojenia graczy i olewania produktu, bo bez dobrego produktu nie będzie kasy, ale czymś trzeba opłacić pensje i inne koszty stałe. Dlatego lepiej, że są mikrotransakcje i cześć przyszłego contentu będzie płatna, bo to daje nadzieję, że oni mają jakiś sensowny biznes plan dotyczący Elite, a nie tylko dotrzymywanie słowa danego graczom po najniższej linii oporu z opcją finansowania z innych produktów.

A przy okazji, czy ktoś tutaj z polskich graczy zajmuje się głównie eksploracją, a może nawet bierze udział w Distant Worlds 2? Chętnie z takim nawiązałbym luźny kontakt w grze.
 
Ani trochę bardziej niż było, co więcej, są łatwe i przyjemne narzędzia, umożliwiające dobry debbuging. To nie jest jakaś czarna magia.

Chodzi mi o to że co drugi dzień mi spada gigabajt. Gigabajt aktualizacji które NIC dosłownie nie zmieniają w aplikacjach. Trzeba co drugi dzień walić nową nic nie wnoszącą wersję? serio?

To jest trend ostatnich lat i nie jest to wina DEV tylko tych co zlecają.
Mam na to bardzo dobry widok z poziomu admina w wielu firmach. Jeszcze kilka lat temu prawie wszyscy w dużych projektach drobiazgowo przygotowywali się do deployu każdej aktualizacji, teraz nawet nikt mnie o tym nie informuje, totalna partyzantka.
Teraz klient aktualizację chce mieć TERAZ, NATYCHMIAST. Więc jak ktoś z góry chce mieć coś tam w menu przesunięte o 2 piksele to dostajesz aktualizację czy tego chcesz czy nie ;-) Dawniej tego nie było. Wszyscy przyzwyczaili się do tego, że aktualizacje jest co chwilę.
Upowszechniły się narzędzia, które to umożliwiają.
 
A przy okazji, czy ktoś tutaj z polskich graczy zajmuje się głównie eksploracją, a może nawet bierze udział w Distant Worlds 2? Chętnie z takim nawiązałbym luźny kontakt w grze.

hej,

wlasnie sie zastanawiam czy by nie poleciec. w biglu juz bylem ale nic nie szkodzi zeby wybrac sie jeszcze raz
 
Ja sie zapisałem na DW2, ale nawet mi sie nie chciało gry instalować haha

Statek gotowy miałem.

Może następnym razem, jak już 'space legs' i 'atmospheric landings' dodadzą na które tak z utęsknieniem czekam ;)
 
Ja sie zapisałem na DW2, ale nawet mi sie nie chciało gry instalować haha

Statek gotowy miałem.

Może następnym razem, jak już 'space legs' i 'atmospheric landings' dodadzą na które tak z utęsknieniem czekam ;)

Wyjdą razem z Half-life 3.

PS: Mnie się nie chciało Elite odpalić nawet żeby ją w domu na pożyczonym Pimaxie 5k+ porządnie przetestować. Zobaczyłem u kolegi właściciela pimaxa na szybko jak wygląda fov i latanie nad planetą... Nie mogłem się zmusić żeby to powtórzyć u siebie. Poczekam na "nową erę".
 
Wyjdą razem z Half-life 3.

PS: Mnie się nie chciało Elite odpalić nawet żeby ją w domu na pożyczonym Pimaxie 5k+ porządnie przetestować. Zobaczyłem u kolegi właściciela pimaxa na szybko jak wygląda fov i latanie nad planetą... Nie mogłem się zmusić żeby to powtórzyć u siebie. Poczekam na "nową erę".

Pesymista... fe! [knocked out]

[big grin]:D[big grin]

Elite Dangerous jest ok gierka imho.. Niestety to ja się wypaliłem.
 
Last edited:
Top Bottom