Dziennik kapitański:
Po kilku tygodniach spędzonych w układach centralnych , pełnych dramatycznych wydarzeń , wybuchów , ucieczek i pościgów , postanowiłem wybrać się na mały wypad w głąb galaktyki .
Wyposażyłem swoją Belugę we wszelkie dostępne udogodnienia - swoją drogą okazało się że nie ma jej sensu za bardzo odchudzać , przyrost zasięgu był mniejszy niż mogłoby się wydawać.
Znalazłem VIPa płacącego sporą ilość kredytów za odwiedzenie układu odległego o kilka tysięcy lat świetlnych - Cerberusa. Po kilku godzinach podróży opuściłem zbadaną przestrzeń i rozpocząłem eksplorację nieznanych systemów słonecznych. Badania były całkiem owocne , udało mi się odkryć planetę z podejrzanie symetrycznym rozkładem kraterów , czy układ słoneczny z trzema krążącymi wokół siebie wodnymi światami.
Niestety po pewnym czasie eksploracja zaczęła być zbyt nużąca - decyzja więc mogła więc być tylko jedna - autostrada neutronowa. Wytyczenie trasy do celu i sam przelot okazały się całkowicie bezproblemowe , poza troszeczkę poobijanym kadłubem gdy podleciałem za blisko jednej z gwiazd.. Cel podróży okazał się niezbyt imponujący - ale cóż, nasz klient nasz pan.
Ustaliłem że powrót do domu odbędzie się w kilku etapach , w większości korzystając z autostrady - zaczęło już mi być tęskno za zgiełkiem cywilizowanego świata.
Początkowo wszystko szło jak po maśle , skoki , skany , zbieranie paliwa. Niestety, w pewnym momencie nastąpiło zaćmienie (umysłu mego), jako cel sekwencji skoków wybrałem standardową białą gwiazdę....
Dopiero u celu zorientowałem się, że z układu w którym przebywam mogę skoczyć tylko do dwóch sąsiednich gwiazd - i to nawet po doładowaniu napędu skokowego. Oblany zimnym potem przeanalizowałem sytuację na mapie galaktyki , nie było dobrze. Był to układ zamknięty , trzy gwiazdy , pomiędzy którymi mógłbym podróżować i nic więcej.
Jedyną opcją była gwiazda neutronowa z której przyleciałem - ale odległa o 80 ly - przy zasięgu mojej Belugi rzędu 66/70 ly nie dawało to zbyt wielu opcji . Trochę jednak niezbyt skomplikowanej matematyki i wyliczyłem że starczy mi paliwa na zbliżenie do gwiazdy na odpowiednią odległość i dokonanie skoku.
Przelot w supercruise trwał, bagatela, ok. 40 godzin ale w końcu czego się nie robi żeby zakończyć misję i dowieźć wartościowe dane z eksploracji.
Niestety , odległość od celu 69 ly , zasięg okrętu 70 ly , wykonanie skoku niemożliwe - komunikat o przekroczonej masie paliwa.
Najwyraźniej dane nawigacyjne napędu skokowego są na sztywno ustalone - i nie maja nic w wspólnego z rzeczywistą pozycją statku w przestrzeni.
Człowiek uczy się przez całe życie.
Siedzę teraz przed kokpitem, popijam ostatnią szklaneczkę 30 letniej whisky, wpatrując się ponuro w przycisk samozniszczenia.
W tle słychać tylko przytłumione krzyki pasażerów usiłujących sforsować drzwi na mostek....
CMDR alexbe out.
Po kilku tygodniach spędzonych w układach centralnych , pełnych dramatycznych wydarzeń , wybuchów , ucieczek i pościgów , postanowiłem wybrać się na mały wypad w głąb galaktyki .
Wyposażyłem swoją Belugę we wszelkie dostępne udogodnienia - swoją drogą okazało się że nie ma jej sensu za bardzo odchudzać , przyrost zasięgu był mniejszy niż mogłoby się wydawać.
Znalazłem VIPa płacącego sporą ilość kredytów za odwiedzenie układu odległego o kilka tysięcy lat świetlnych - Cerberusa. Po kilku godzinach podróży opuściłem zbadaną przestrzeń i rozpocząłem eksplorację nieznanych systemów słonecznych. Badania były całkiem owocne , udało mi się odkryć planetę z podejrzanie symetrycznym rozkładem kraterów , czy układ słoneczny z trzema krążącymi wokół siebie wodnymi światami.
Niestety po pewnym czasie eksploracja zaczęła być zbyt nużąca - decyzja więc mogła więc być tylko jedna - autostrada neutronowa. Wytyczenie trasy do celu i sam przelot okazały się całkowicie bezproblemowe , poza troszeczkę poobijanym kadłubem gdy podleciałem za blisko jednej z gwiazd.. Cel podróży okazał się niezbyt imponujący - ale cóż, nasz klient nasz pan.
Ustaliłem że powrót do domu odbędzie się w kilku etapach , w większości korzystając z autostrady - zaczęło już mi być tęskno za zgiełkiem cywilizowanego świata.
Początkowo wszystko szło jak po maśle , skoki , skany , zbieranie paliwa. Niestety, w pewnym momencie nastąpiło zaćmienie (umysłu mego), jako cel sekwencji skoków wybrałem standardową białą gwiazdę....
Dopiero u celu zorientowałem się, że z układu w którym przebywam mogę skoczyć tylko do dwóch sąsiednich gwiazd - i to nawet po doładowaniu napędu skokowego. Oblany zimnym potem przeanalizowałem sytuację na mapie galaktyki , nie było dobrze. Był to układ zamknięty , trzy gwiazdy , pomiędzy którymi mógłbym podróżować i nic więcej.
Jedyną opcją była gwiazda neutronowa z której przyleciałem - ale odległa o 80 ly - przy zasięgu mojej Belugi rzędu 66/70 ly nie dawało to zbyt wielu opcji . Trochę jednak niezbyt skomplikowanej matematyki i wyliczyłem że starczy mi paliwa na zbliżenie do gwiazdy na odpowiednią odległość i dokonanie skoku.
Przelot w supercruise trwał, bagatela, ok. 40 godzin ale w końcu czego się nie robi żeby zakończyć misję i dowieźć wartościowe dane z eksploracji.
Niestety , odległość od celu 69 ly , zasięg okrętu 70 ly , wykonanie skoku niemożliwe - komunikat o przekroczonej masie paliwa.
Najwyraźniej dane nawigacyjne napędu skokowego są na sztywno ustalone - i nie maja nic w wspólnego z rzeczywistą pozycją statku w przestrzeni.
Człowiek uczy się przez całe życie.
Siedzę teraz przed kokpitem, popijam ostatnią szklaneczkę 30 letniej whisky, wpatrując się ponuro w przycisk samozniszczenia.
W tle słychać tylko przytłumione krzyki pasażerów usiłujących sforsować drzwi na mostek....
CMDR alexbe out.